Moja ocena: 8/10
Po książki Jodi Picoult sięgam z nieskrywaną ciekawością, jednak "Drugie spojrzenie" z początku mnie nie zachwyciło. Przeczytawszy około stu stron stwierdziłam, że nie czuję się ani trochę porwana. Odłożyłam powieść i zupełnie o niej zapomniałam. Dopiero niedawno, postanowiwszy przeczytać wszystkie pozycje, które wyszły spod pióra pani Picoult, przypomniałam sobie o porzuconej pozycji.
Jest to historia Rossa Wakemana, łowcy duchów. Mężczyzna ma nadzieję na spotkanie zmarłej narzeczonej, którą kocha całym sercem. Tak, właśnie, kocha ją nadal...
Przybywa do Comtosook w momencie, gdy firma deweloperska decyduje się wybudować galerię handlową w miejscu pochówku Indian Abenaki. Gdy toczy się spór o kawałek ziemi, zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ziemia zamarza w środku lata, z nieba spadają płatki róż... Przypadek czy czyjaś chęć opowiedzenia o przeszłości?
Część opowieści należy do Lii, tajemniczej kobiety, którą Wakeman napotkał na swej drodze. Pojawia się i znika, zaczyna intrygować mężczyznę. Widać wyraźnie, że coś ukrywa. Pytanie tylko co?
Historia, którą dostajemy, to także historia Aza Thomsona, który ma w sobie krew Abenakich. Czy to on wie, co działo się tu przed wieloma laty? A może wie o tym Spencer Pike? Wszyscy uparcie milczą. Ktoś jednak chce opowiedzieć swoją historię.
W książce mamy do czynienia z zatrzęsieniem pozornie niezwiązanych ze sobą osób. Az, Shelby, Meredith, Lucy, Ross, Ruby, Spencer i Lia - to tylko ich część. Każda z tych osób wnosi coś do całej historii. Postacie są barwne, albo ujmując inaczej - charakterystyczne. Musiałam porządnie wczuć się w opowieść, aby nadążyć za bohaterami.
Autorce udało się ożywić postacie. Budzące się między nimi uczucia i emocje nadały całej historii nutę realizmu, mimo poruszanych wątków paranormalnych.
Bieg wydarzeń niejeden raz sprawił, że szeroko otworzyłam oczy ze zdumienia. Książka obfituje we fragmenty zaskakujące i fascynujące. Jest jak puzzle, które idealnie do siebie pasują, nie ma elementów niepotrzebnych. Dopiero na końcu możemy ujrzeć cały obraz i cieszyć się z odkrytej tajemnicy.
Jodi porusza temat sterylizacji mającej na celu "oczyszczenie" społeczeństwa z osób, stwarzających zagrożenie. Henry F. Perkins, którego postać przywołała autorka, zamierzał zredukować liczbę gwałcicieli, morderców, chorych psychicznie i innych osób, będących potencjalnym "zagrożeniem". Uważał, że cechy te są dziedziczne, zupełnie jak cechy fizyczne. Wątek ten odgrywa ważną rolę w powieści.
Nie mogłabym nie wspomnieć o okładce. Zachwyca mnie zdjęcie na niej.
Polecam wszystkim fanom Jodi Picoult, osobom, które pisarki jeszcze nie znają, a także tym, których interesują zjawiska paranormalne wplecione w niesamowite historie.
wtorek, 10 kwietnia 2012
niedziela, 1 kwietnia 2012
"Wronia mama" Valerie Hobbs
Po "Wronią mamę" sięgnęłam zupełnie przypadkiem, trochę zmęczona książkami poruszającymi trudne tematy. Oczekiwałam ciekawej, młodzieżowej opowieści. Moje niedoczekanie.
Główna bohaterka - Carolina - niczym specjalnym się nie wyróżnia. No, może niecodzienne jest to, że mieszka z mamą z małą siostrą w szkolnym autobusie na terenie należącym do państwa Crouchów. Dziewczyna pewnego dnia znajduje wronie pisklę. Opiekuje się Wronkiem - bo tak nazwała ptaszka - i oswaja go. Pewnego dnia poznaje Stefana...
Doprawdy, dziwna książka, Mamy wątki dotyczące wroniego pisklaka, państwa Crouchów, rodziny dziewczynki. Połączone jest to jakoś tak bardzo chaotycznie i zupełnie bez sensu. Carolina najpierw mieszka w autobusie, potem od tak po prostu w domu obcych ludzi.
Mam wrażenie, że autorka, pisząc tę książkę, zupełnie nie wiedziała co chciała przekazać.
Chyba jestem za stara na takie książki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)