wtorek, 10 kwietnia 2012

"Drugie spojrzenie" Jodi Picoult

Moja ocena: 8/10

















Po książki Jodi Picoult sięgam z nieskrywaną ciekawością, jednak "Drugie spojrzenie" z początku mnie nie zachwyciło. Przeczytawszy około stu stron stwierdziłam, że nie czuję się ani trochę porwana. Odłożyłam powieść i zupełnie o niej zapomniałam. Dopiero niedawno, postanowiwszy przeczytać wszystkie pozycje, które wyszły spod pióra pani Picoult, przypomniałam sobie o porzuconej pozycji.

Jest to historia Rossa Wakemana, łowcy duchów. Mężczyzna ma nadzieję na spotkanie zmarłej narzeczonej, którą kocha całym sercem. Tak, właśnie, kocha ją nadal...
Przybywa do Comtosook w momencie, gdy firma deweloperska decyduje się wybudować galerię handlową w miejscu pochówku Indian Abenaki. Gdy toczy się spór o kawałek ziemi, zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ziemia zamarza w środku lata, z nieba spadają płatki róż... Przypadek czy czyjaś chęć opowiedzenia o przeszłości?
Część opowieści należy do Lii, tajemniczej kobiety, którą Wakeman napotkał na swej drodze. Pojawia się i znika, zaczyna intrygować mężczyznę. Widać wyraźnie, że coś ukrywa. Pytanie tylko co?
Historia, którą dostajemy, to także historia Aza Thomsona, który ma w sobie krew Abenakich. Czy to on wie, co działo się tu przed wieloma laty? A może wie o tym Spencer Pike? Wszyscy uparcie milczą. Ktoś jednak chce opowiedzieć swoją historię.

W książce mamy do czynienia z zatrzęsieniem pozornie niezwiązanych ze sobą osób. Az, Shelby, Meredith, Lucy, Ross, Ruby, Spencer i Lia - to tylko ich część. Każda z tych osób wnosi coś do całej historii. Postacie są barwne, albo ujmując inaczej - charakterystyczne. Musiałam porządnie wczuć się w opowieść, aby nadążyć za bohaterami.
Autorce udało się ożywić postacie. Budzące się między nimi uczucia i emocje nadały całej historii nutę realizmu, mimo poruszanych wątków paranormalnych.

Bieg wydarzeń niejeden raz sprawił, że szeroko otworzyłam oczy ze zdumienia. Książka obfituje we fragmenty zaskakujące i fascynujące. Jest jak puzzle, które idealnie do siebie pasują, nie ma elementów niepotrzebnych. Dopiero na końcu możemy ujrzeć cały obraz i cieszyć się z odkrytej tajemnicy.

Jodi porusza temat sterylizacji mającej na celu "oczyszczenie" społeczeństwa z osób, stwarzających zagrożenie. Henry F. Perkins, którego postać przywołała autorka, zamierzał zredukować liczbę gwałcicieli, morderców, chorych psychicznie i innych osób, będących potencjalnym "zagrożeniem". Uważał, że cechy te są dziedziczne, zupełnie jak cechy fizyczne. Wątek ten odgrywa ważną rolę w powieści.

Nie mogłabym nie wspomnieć o okładce. Zachwyca mnie zdjęcie na niej.

Polecam wszystkim fanom Jodi Picoult, osobom, które pisarki jeszcze nie znają, a także tym, których interesują zjawiska paranormalne wplecione w niesamowite historie.

niedziela, 1 kwietnia 2012

"Wronia mama" Valerie Hobbs



















Po "Wronią mamę" sięgnęłam zupełnie przypadkiem, trochę zmęczona książkami poruszającymi trudne tematy. Oczekiwałam ciekawej, młodzieżowej opowieści. Moje niedoczekanie.
Główna bohaterka - Carolina - niczym specjalnym się nie wyróżnia. No, może niecodzienne jest to, że mieszka z mamą z małą siostrą w szkolnym autobusie na terenie należącym do państwa Crouchów. Dziewczyna pewnego dnia znajduje wronie pisklę. Opiekuje się Wronkiem - bo tak nazwała ptaszka - i oswaja go. Pewnego dnia poznaje Stefana...
Doprawdy, dziwna książka, Mamy wątki dotyczące wroniego pisklaka, państwa Crouchów, rodziny dziewczynki. Połączone jest to jakoś tak bardzo chaotycznie i zupełnie bez sensu. Carolina najpierw mieszka w autobusie, potem od tak po prostu w domu obcych ludzi.
Mam wrażenie, że autorka, pisząc tę książkę, zupełnie nie wiedziała co chciała przekazać.
Chyba jestem za stara na takie książki.

poniedziałek, 26 marca 2012

Zmęczenie biol-chemu

Mam napisane dwie recenzje w notatniku, ale zbyt mało czasu, by je przepisać. Postaram się wkrótce je tu umieścić. W końcu jestem w punkcie, w którym byłam w pierwszym półroczu, od września do grudnia. Wracam do domu o 16:30, odrabiam lekcje, uczę się (czasem znajdzie się miejsce na godzinkę snu), idę spać późną nocą, wstaję o 6:00 zupełnie nieprzytomna, idę na autobus, 45min. i jestem w szkole. A potem wszystko od nowa. Walczę o te choćby 20 stron dziennie w najcięższe dni, ale czasem po prostu się nie da. A ja tak lubię czytać.
Jak spać krócej a skuteczniej?
Ostatnio bardzo brakuje mi snu. Na dodatek jako jako klasa biologiczno-chemiczno-fizyczna mamy najwięcej godzin tygodniowo ze wszystkich I klas. Ciężko, ale trzeba jakoś dawać radę. :)