sobota, 10 marca 2012

"Tam gdzie ty" Jodi Picoult

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tytuł oryginału: Sing you home
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Liczba stron: 568
Rok wydania: 2012
Ocena: 8.5/9









Sięgając po kolejne książki Jodi Picoult, zadaję sobie pytanie, jaki problem zostanie poruszony tym razem. Autorka nie boi się trudnych, budzących kontrowersje tematów. Być może właśnie to w jej książkach hipnotyzuje i przyciąga. Najważniejsze, że mamy możliwość wyboru – opowiedzenia się w sądzie po jednej ze stron.

Zoe i Max byli małżeństwem przez dziesięć lat. Oboje bardzo pragnęli dziecka. Po bezskutecznych próbach, kiedy sytuacja ich przerasta, rozstają się. Każde z nich idzie inną drogą. Max początkowo wraca do alkoholizmu, potem odnajduje Jezusa i wstępuje do Kościoła Wiecznej Chwały. Zoe natomiast wraca do pracy jako muzykoterapeutka. Na swojej drodze spotyka Vanessę, która prosi ją o pomoc Lucy – dziewczynie ze skłonnościami samobójczymi. Kobiety zaczynają regularnie się widywać, spędzają razem wiele czasu. Pewnego dnia Zoe zdaje sobie sprawę z miłości do przyjaciółki. Tu zaczyna się długa droga do szczęścia, zmagania z własną naturą, walka o pragnienia. Vanessa okazuje się nadzieją na to, o czym jej partnerka tak bardzo marzy – nadzieją na dziecko. Biologiczne dziecko, bowiem w klinice zostały trzy zarodki Maxa i Zoe. A co na to wszystko Max i jego nowa droga życia?

Mamy tu trzech narratorów – Zoe, Vanessę i Maxa. Każde z nich ma inne zdanie, inne poglądy. Są wierni zupełnie różnym przekonaniom. Dzielimy z nimi smutki i radości. Autorka znów doskonale nakreśliła psychologiczne sylwetki bohaterów, co w jej książkach po prostu uwielbiam.
Fabuła ponownie niesamowicie mnie wciągnęła. Dałam się porwać rozterkom bohaterów, kłótniom, emocjom i uczuciom.
Język, mimo trudnych tematów, jest prosty i zrozumiały, dzięki czemu książkę czyta się naprawdę szybko..

„Tam gdzie ty” porusza nie tylko temat homoseksualizmu i stosunku kościoła do homoseksualistów. Mówi także o ogromnym marzeniu o dziecku, drodze do szczęścia, bolesnych wyborach. A wszystko to swój finał ma na rozprawie sądowej.

Jodi Picoult kolejny raz włożyła w nasze dłonie mnóstwo emocji, dała nam temat do rozmyślań jeszcze długo po lekturze.

Książkę polecam tym, którzy jeszcze nie mieli styczności z twórczością Jodi Picoult, miłośnikom powieści obyczajowych z domieszką dramatu psychologicznego. Fanów autorki chyba nie trzeba namawiać. :)

3 komentarze:

  1. Oj, fanów nie trzeba namawiac. Ja sięgnę na pewno w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię tą autorkę, tego jeszcze nie czytałam, ale z chęcią poszukam jej w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, co sądzę o tej książce. Nie mogę się doczekać, aż przeczytam kolejne dzieła Jodi Picoult, bo miałam do tej pory styczność z tą pozycją oraz z "Jesienią cudów" :)

    OdpowiedzUsuń