piątek, 10 lutego 2012

"Iskra" Kristin Cashore

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tytuł oryginału: Fire
Tłumaczenie: Krystyna Chodorowska
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 496











Na „Iskrę” trafiłam zupełnie przypadkiem w bibliotece. Już miałam wychodzić, gdy mój wzrok padł na okładkę z dziewczyną o rudych włosach. Nie powinno się oceniać książki po okładce, ja jednak wzięłam ją. W drodze do domu przeczytałam opis z tyłu i nastawiłam sie do książki dość sceptycznie, a sytuację pogorszył fakt, że to druga część serii. Gdy jednak dowiedziałam się, że nie muszę znać pierwszej, aby przeczytać tę, zaczęłam lekturę.

Iskra, tytułowa bohaterka, jest olśniewająco piękna. Ognistorude włosy przyciągają wzrok każdego. Dziewczyna prócz swej urody ma jeszcze jeden niezwykły, wręcz niebezpieczny dar – możliwość wnikania w ludzkie umysły i ich kontrolowania. Przeraża ją własna moc, to, że nie ma wyznaczonych granic mówiących, co jest dopuszczalne, a co nie. Jak daleko może posunąć się w obronie własnej lub przyjaciół? Jak daleko może posunąć się w obronie królestwa? Gdzie są granice? O tym wszystkim musi zdecydować sama.

Poszukując odpowiedzi, Iskra zmaga sie także z przeszłością. W dzieciństwie została zabrana od matki. Ojciec-tyran najwyraźniej przez zwykłe niedbalstwo zapomniał ją zabić. Odwiedzał córkę bardzo rzadko, jedynie po to, aby sprawdzić, jak duża jest jej moc i czy rozwija swoje zdolności. Dziewczynka jest pół Potworem, istotą zrodzoną ze związku człowieka i Potwora, a Cansrel chce zrobić z niej okrutną i bezlitosną potworzycę.

Bohaterowie w powieści Kristin Cashore są wyraziści, mają charakterystyczne tylko dla nich cechy. Doskonale wykreowana Iskra oraz jej otoczenie sprawiają, że książkę dobrze sie czyta.
Czymś zupełnie dla mnie nowym były Potwory, istoty (ludzie i zwierzęta) różniące się od tych nam znanych ubarwieniem sierści, skóry lub, jak w przypadku naszej bohaterki, włosami. Wprowadzając te stworzenia, autorka odeszła od popularnych wampirów, wilkołaków czy elfów. Jakoś nie wyobrażam sobie, by biegały one po świecie stworzonym przez Cashore. Z drugiej strony kolorowe koty i psy są dość dziwne, wręcz bawią, nie pasują do mojego wyobrażenia o potworach.
W prologu wspomniane jest też o Obdarzeńcach, ludziach o różnokolorowych oczach oraz przeróżnych talentach, od tych zupełnie nieprzydatnych po najbardziej pożądane.

W pewnym momencie fabuła porwała mnie bez reszty i wciągnęła w dworskie gierki, wojnę, miłosne problemy. Czułam przyjaźń bohaterów, ich nienawiść, złość i smutek.

Mały minus za to, że w trakcie czytania książki zaczynałam sie gubić, akcja była zbyt chaotyczna. Zdezorientowana myślałam „co ja tutaj robię?”.

Moim skromnym zdaniem książka była za krótka, brakowało w niej rozwinięcia pewnych wątków. Skończyłam zadowolona z przeczytania, jednak z pewnym niedosytem.
Mimo kilku małych minusów, polecam tę książkę i jestem skłonna dać jej 8/10.

5 komentarzy:

  1. Też bym się skusiła okładką, bo jest naprawdę ładna. Gdy nadarzy się okazja, chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach. Jak i pierwszą część.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka rzeczywiście zachęcająca, nie dziwie się, że się skusiłaś :) Ja jednak sobie daruję, nie moja tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, nie wiem, po przeczytaniu recenzji nadal nie mogę się zdecydowac czy dac jej szansę :) choć ja bym na widok okładki nie zareagowała tak jak Ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś na pewno przeczytam tę serie.;D

    OdpowiedzUsuń